W ostatnich tygodniach usłyszeć można apele dotyczące usunięcia z uczelni profesorów, którzy w różnych sytuacjach wypowiadali opinie uznawane niejednokrotnie za kontrowersyjne lub, w ocenie komentatorów, uchybiające godności zawodu nauczycielskiego. Abstrahując od jakiejkolwiek oceny samych wypowiedzi pracowników naukowych, chciałbym wskazać na aspekty formalne postępowania w takich sprawach. W większości przypadków wnioski lub apele dotyczące usunięcia pracowników naukowych ze stanowiska kierowane są bezpośrednio do ministra nauki i szkolnictwa wyższego lub do rektora danej uczelni. Autorzy takich postulatów zapominają jednak lub po prostu nie są świadomi, że możliwości reakcji po stronie ministerstwa i rektorów są ograniczone, a jedynym podmiotem właściwym do oceny kwestionowanego zachowania jest komisja dyscyplinarna dla nauczycieli akademickich. Jej istnienie statuują przepisy ustawy z dnia 27 lipca 2005 roku - prawo o szkolnictwie wyższym (Dz. U. Nr 164, poz. 1365), która określa, że nauczyciel akademicki podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej za zachowania uchybiające obowiązkom lub godności zawodu nauczycielskiego. Właściwą do dokonania oceny i wymierzenia ewentualnej kary jest komisja dyscyplinarna powołana zgodnie ze statutem uczelni, na której zatrudniony jest nauczyciel akademicki. Komisja ma do dyspozycji katalog kar: upomnienia, nagany, nagany z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych w uczelni na okres do pięciu lat oraz pozbawienia prawa do wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego na stałe lub na czas określony. Jedynie za przewinienia dyscyplinarne mniejszej wagi, po uprzednim wysłuchaniu nauczyciela akademickiego, karę upomnienia może nałożyć bezpośrednio rektor. Postępowanie przed komisją toczy się z odpowiednim zastosowaniem przepisów kodeksu postępowania karnego, a w rolę oskarżyciela wstępuje rzecznik dyscyplinarny uczelni, który po przeprowadzeniu postępowania wyjaśniającego, kieruje wniosek o ukaranie pracownika naukowego do komisji dyscyplinarnej. Postępowanie na etapie I instancji toczy się w kręgu pracowników naukowych oraz studentów wchodzących w skład komisji. Uprawnienia rektora ograniczają się do możliwości zawieszenia w pełnieniu obowiązków nauczyciela akademickiego, jeżeli ze względu na wagę i wiarygodność przedstawionych zarzutów celowe jest odsunięcie go od wykonywania obowiązków. Z mocy prawa zawieszenie w pełnieniu obowiązków następuje jedynie w chwili tymczasowego aresztowania w postępowaniu karnym. Od rozstrzygnięcia komisji dyscyplinarnej dla nauczycieli akademickich działającej przy danej szkole wyższej przysługuje odwołanie do Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Komisja ta, mimo że organizacyjnie funkcjonuje przy ministerstwie nauki i szkolnictwa wyższego, składa się jedynie z pracowników naukowych. Od prawomocnego orzeczenia Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej można jeszcze złożyć odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie - Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. Co ciekawe, do postępowania na tym etapie stosuje się już przepisy kodeksu postępowania cywilnego dotyczące apelacji. Od orzeczenia sądu apelacyjnego nie przysługuje skarga kasacyjna. Można więc postulować, by w osoby biorące udział w dyskusji publicznej na temat takich czy innych wypowiedzi pracowników naukowych, nie zgłaszały - najpewniej za sprawą emocji – postulatów, dla których trudno o podstawę prawną. Jak opisano wyżej, postępowanie nauczycieli akademickich może być weryfikowane pod kątem uchybiania godności zawodu nauczycielskiego tylko przez właściwą komisję. Ustawa prawo o szkolnictwie wyższym określa procedurę, która pozwala na ocenę i sankcjonowanie zachowań nauczyciela akademickiego jedynie w toku postępowania, w trakcie którego obwiniony posiada szereg gwarancji procesowych. Wszelkie inne sankcje natury dyscyplinarnej musiałyby zostać uznane za zbyt daleko idącą ingerencję w autonomię uczelni, a także w status zagwarantowany pracownikom naukowym szkół wyższych, co jest sprzeczne ze standardami państwa prawa. Autor jest prawnikiem w Kancelarii Golenia Hanusa Wojtyczek – Adwokaci w Krakowie
ukrywanie lub usunięcie dokumentu, którym posiadacz nie ma prawa wyłącznie rozporządzać(art. 276 k. k.) albo zbycie dokumentu stwierdzającego tożsamość (art. 274 k. k.). Dlatego, aby nie narazić się na odpowiedzialność karną, legitymację – po ustaniu prawa do jej posiadania – należy niezwłocznie zwrócić Uczelni.
Nie tylko wątroba może ucierpieć w czasie studiów. Dane osobowe studentów również. Uczelnie gromadzą informacje na temat studentów w różnych systemach i świadczą dla nich e-usługi, które nie zawsze są odpowiednio zabezpieczone. Niefrasobliwość ujawnia się w systemach bibliotecznych, ale i poza nimi także zdarzają się poważne wpadki. Oto kompilacja kilku incydentów dotyczących polskich uczelni jakie w analizowaliśmy w ostatnich miesiącach. Problemy uczelnianych bibliotek W kwietniu pisaliśmy, że loginy i hasła do kont na serwerze biblioteki Politechniki Wrocławskiej były przewidywalne. Każdy mógł się zalogować się na konto studenta i pozyskać jego dane osobowe, a nawet odciąć studenta od korzystania z usług biblioteki. Po opisaniu sprawy napisali do nas studenci innych uczelni, którzy dostrzegli podobne problemy na swojej Alma Mater. Adrian napisał do nas w sprawie Politechniki Rzeszowskiej. Chciałbym opisać bardzo podobną sytuację, która dotyczy na pewno studentów, którzy podjęli studia do roku 2015 (włącznie) na Politechnice Rzeszowskiej. Czy ten stan rzeczy jest obecny również wśród studentów, którzy podjęli studia po roku 2016, nie wiem. (…) Otóż dane logowania do systemu bibliotecznego (system ALEPH) wyglądają następująco: Login: Nr albumu Hasło: Nr albumu Kompromitacja, prawda? Sprawa jest o tyle ciekawsza, że numery albumów są przypisywane kolejno, np.: 140000, 140001, 140002, 140003 itd. wśród studentów danego kierunku. (…) Jestem pewien, że za przysłowiowy czteropak, jakiś student chętnie podeślę nam listę studentów swojego kierunku. (…) Każda szanująca się instytucja wymaga zmiany domyślnego lub tymczasowego hasła podczas pierwszego logowania. System ALEPH tego nie robi. Adrian zasugerował, że problem tkwi w systemie bibliotecznym (Aleph) używanym zarówno we Wrocławiu jak w Rzeszowie. Tylko czy jest to wina samego systemu czy konkretnego wdrożenia? Aby mieć lepszy ogląd na sprawę zwróciliśmy się do firmy Aleph Polska, która jest dystrybutorem popularnego systemu bibliotecznego. Odpowiedzi udzielił nam prezes Maciej Dziubecki. Czy system ALEPH posiada funkcje, które wymuszałyby zmiany haseł na kontach osób wypożyczających ujętych w systemie biblioteki? To zależy od jego konfiguracji. Może być tak, że wymusza i może nie wymuszać. (…) Stosowanie łatwych do odgadnięcia loginów i haseł NIE wynika z funkcjonalności systemu Aleph. Biblioteka sama decyduje o tym jaki to będzie login, czy będzie on przypadkowy lub unikalny. Mają dowolność w tej kwestii. (…) Również kwestie takie jak kontrola jakości hasła, wygasanie haseł, potwierdzanie przez e-mail lub SMS — wszystkie te funkcje są aktualnie dostępne. (…) Wielokrotnie na etapie wdrożenia i szkoleń spotykaliśmy się z taką odpowiedzią na propozycję włączenia LDAP-a: “A wiecie państwo, kiedyś ten LDAP wejdzie, więc wtedy wrócimy do tematu”. Tylko, że później ten LDAP nigdy nie występował. Nawet gdy później o to pytaliśmy, odpowiadano że administratorzy nie są gotowi. Temat się rozmywał. (…) Zdając sobie sprawę z występowania tego typu problemów szukamy jakiegoś rozwiązania. Być może będę w stanie powiedzieć coś o tym w przyszłości. Czyli problem nie tkwi w systemie ALEPH. Pozostało nam tylko spytać przedstawicieli Politechniki Rzeszowskiej, czy zdają sobie sprawę z problemu w tej konkretnej bibliotece. Właściwie nie musieliśmy pytać, gdyż Monika Zub, dyrektor Biblioteki Politechniki Rzeszowskiej, napisała do nas z własnej inicjatywy już w reakcji na tę wcześniejszą publikację o systemach bibliotecznych: Dziękujemy za zwrócenie uwagi na problem związany z systemem bibliotecznym Aleph w Politechnice Rzeszowskiej. Podjęliśmy niezwłocznie działania zmierzające do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa naszych użytkowników. Warto też dodać, że choć Politechnika Rzeszowska umożliwiała logowanie się numerem albumu, to jednak logowanie takie było możliwe po osobistej aktywacji konta, w czasie którego podobno informowano o potrzebie zmiany hasła. Po 28 kwietnia 2017 roku dokonano zmian, które polegały na wymuszeniu zmiany hasła po pierwszym logowaniu i zastosowaniu jednorazowego pierwszego hasła składającego się z losowego ciągu znaków. Politechnika Rzeszowska zdecydowanie naprawiła sytuację i zrobiła to z własnej inicjatywy. AGH i zapomniana wyszukiwarka Problemy z systemami uczelnianymi wykraczają poza biblioteki. Od czasu do czasu ktoś poszpera i nagle znajdzie ciekawy uczelniany serwer, nierzadko z danymi osobowymi. W wrześniu nasz Czytelnik Dawid poinformował nas, że na stronie Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie dostępna była wyszukiwarka studentów i pracowników uczelni. Wyglądała tak. Tajemnicza wyszukiwarka AGH Jeśli wpisało się do wyszukiwarki jedną literę lub sylabę, dostawało się listę studentów na tę literę lub sylabę. Wśród zwracanych danych były imiona, nazwiska, kierunek studiów, semestr i numer albumu. I już wiedzieliśmy kto gdzie studiuje! Gdy to zobaczyliśmy zadaliśmy sobie proste pytanie. Po co? Po co komu taka wyszukiwarka? Ujawnianie numerów albumów może mieć znaczenie. Pisaliśmy już, że dane krakowskich studentów dało się wyciągnąć z systemów MPK właśnie na podstawie numeru indeksu. Opisany wyżej przypadek Politechniki Rzeszowskiej też pokazuje, że ujawnianie takich danych jest ryzykowne. O sprawie został powiadomiony Bartosz Dębiński — rzecznik prasowy AGH. Krótko po otrzymaniu pytań odpowiedział nam tak: Wyszukiwarka została wyłączona i tak już zostanie (…) Przyznamy, że niewiele osób o niej wiedziało i również niewiele jej używało (…) Po przeanalizowaniu pańskiego zgłoszenia doszliśmy do wniosku, że ta wyszukiwarka po prostu nie ma sensu, nikt tego nie potrzebuje. Dziękujemy za zgłoszenie sprawy. Dzięki temu możliwe było usunięcie problemu. Wszystkich 3 użytkowników tej wyszukiwarki bardzo przepraszamy :) Politechnika Warszawska i SJO Kolejny przykład z cyklu “stare lub dziwne systemy uczelniane” pochodzi z Politechniki Warszawskiej. Tamtejsze Studium Języków Obcych ma swój system, do którego logujemy się przez taką oto stronę. Nikt nie prosi o hasło? Aby się zalogować wystarczy podać wydział, nazwisko i numer albumu. Żadnego hasła. Nasz Czytelnik opisał problem w takich słowach. Zalogowałem się właściwie pierwszy raz w czasie studiów, do tej pory nie było mi to potrzebne, więc zdziwiłem się, że żeby zalogować się na konto wystarczy podać wydział, imię, nazwisko i numer albumu — czyli właściwie wszystkie te informacje o dowolnym studencie zna połowa jego wydziału i niby nie byłoby w tym nic niebezpiecznego, poza faktem że można w ten sposób odwołać swoje uczestnictwo w egzaminie, więc kilkadziesiąt osób z mojego kierunku może w dowolnej chwili zrobić mi psikusa i wypisać mnie chwilę przed deadlinem, a potem bujaj się człowieku, chodź po dziekanatach, a SJO też do najprzyjemniejszych miejsc nie należy. Gdy spytaliśmy o sprawę PW. Przedstawiciel uczelni przedstawił nam takie stanowisko. Nie uważamy za w pełni bezpieczne to rozwiązanie. Jednak w systemie mamy pełną historię dotyczącą zapisów i odwołań, także w przypadku gdyby ktoś zgłosił, że został wypisany z zajęć moglibyśmy na szybko zareagować i zbadać konkretny przypadek. W każdym razie to były ostatnie takie zapisy, kolejne zapisy będą oparte na CAS (Central Authentication Service) tak jak to jest np. w USOS WEB a niektóre z nich zostaną włączone bezpośrednio do USOS. Kojarzy się to z problemami bibliotecznymi (“Wiemy, że korzystamy z niebezpiecznego rozwiązania i kiedyś je poprawimy” — w przypadku PW to “kiedyś” ma nastąpić następnym razem) Uniwersytet Wrocławski i 11000 CV w “głębokim ukryciu” Problemem serwisów uczelnianych jest również to, że są one rozwijane przez różne podmioty, nie zawsze z dbałością o bezpieczeństwo. Takiej sytuacji dotyczy ostatni przykład, zdecydowanie najpoważniejszy ze wszystkich. W czerwcu 2016 roku nasz Czytelnik Antoni szukał w internecie informacji o pewnej osobie. Wyszukał jej CV, które znajdowało się wśród 11 tysięcy innych CV i listów motywacyjnych. Były one dostępne publicznie pod adresem czyli były to CV przekazane do biura karier uczelni. Autentyczność dokumentów można było potwierdzić sprawdzając Facebooka, ale my dodatkowo zadzwoniliśmy do kilku osób. Potwierdziły one, że faktycznie składały CV do biura karier i nie miały pojęcia, że ich dane osobowe są upublicznione w ten sposób. O “wycieku” powiadomiliśmy Uniwersytet Wrocławski. Początkowo nie uzyskaliśmy komentarza bo służby uczelni skupiły się na załataniu wycieku. Dzień po zadaniu pytania otrzymaliśmy następującą wiadomość: zgodnie z umową świadczenia usługi hostingowej zawartą w dniu roku oraz aneksem nr 1 z dnia roku firma Internet Center Polska sp. z świadczy usługę hostingową danych Biura Karier UWr. Do jej obowiązków należy przetwarzanie i właściwe zabezpieczenie znajdujących się na portalu Biura Karier danych osobowych. Po uzyskaniu informacji od Państwa JM Rektor UWr zwrócił się do usługodawcy o jak najszybsze zabezpieczanie danych i pilne wyjaśnienia: w jaki sposób i kiedy doszło do wycieku, jakie działania naprawcze podjęła firma w tej sprawie, jakie działania podjął usługodawca w celu uniemożliwienia osobom postronnym dostępu do danych, które wyciekły z serwera firmy. Po uzyskaniu wyjaśnień Rektor podejmie ewentualne, dalsze kroki prawne. Z poważaniem dr Jacek Przygodzki Na marginesie warto wspomnieć, że zabezpieczenie dostępu do systemów z danymi osobowymi nie jest tylko rozsądnym wyborem. To jest wymóg prawny wynikający z rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych w sprawie dokumentacji przetwarzania danych osobowych oraz warunków technicznych i organizacyjnych, jakim powinny odpowiadać urządzenia i systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych. Rozporządzenie mówi o trzech poziomach bezpieczeństwa. Poziom wysoki (najwyższy) stosuje się, gdy przynajmniej jedno urządzenie systemu informatycznego połączone jest z siecią publiczną. Na poziomie wysokim system musi być chroniony przed zagrożeniami pochodzącymi z sieci publicznej poprzez wdrożenie fizycznych lub logicznych zabezpieczeń. Zabezpieczenia logiczne obejmują kontrolę działań inicjowanych z sieci publicznej oraz kontrolę przepływu informacji między systemem administratora danych a siecią publiczną. Ale już na poziomie podstawowym istnieje wymóg, by dostęp do danych był możliwy wyłącznie po wprowadzeniu identyfikatora i dokonaniu uwierzytelnienia. Uroki studenckiego życia Już przed laty pisaliśmy o niefrasobliwym podejściu różnych uczelni do danych. Sztandarowym przykładem były indeksy wyłożone na korytarzu bez żadnego nadzoru. Oczywiście takie zachowanie mogło wynikać z założenia, że studenci to grzeczni ludzie i taka okazja nie uczyni z nikogo złodzieja. Niestety studenci mogą odczuć pokusę wykorzystywania błędów nawet po to, aby dać władzom uczelni prztyczka w nos, albo po prostu, jak to studenci, dla jaj. AKTUALIZACJA Przepraszamy i chwalimy Politechnikę Rzeszowską Ten tekst w swojej pierwotnej wersji sugerował, że wypowiedź Moniki Zub (dyrektor Biblioteki Politechniki Rzeszowskiej) została nam przesłana jako odpowiedź na nasze pytania. Był to błąd, bowiem Pani Monika Zub napisała do nas z własnej inicjatywy, reagując na jeszcze wcześniejszy tekst o sytuacji na Politechnice Wrocławskiej. Politechnika Rzeszowska podjęła istotne działania by naprawić sytuację i zrobiła to bez związku z naszymi publikacjami, jeszcze przed ich opublikowaniem. Tekst został poprawiony, aby te kwestie nie budziły wątpliwości. Politechnika Rzeszowska przesłała do nas pismo, w którym zwróciła uwagę na tę kwestię, a także odniosła się do komentarza użytkownika “oskar”. Politechnika wyjaśnia, iż hasła udostępniane czytelnikom od maja br. nie są hasłami zapisanymi w systemie, ale hasłami jednorazowymi, wygenerowanymi w celu zresetowania hasła. Dziękujemy Politechnice za zwrócenie uwagi na nieścisłości i przepraszamy. AKTUALIZACJA #2 ( Jeden z naszych Czytelników napisał do nas, że termin “osobista aktywacja konta” nie był całkiem adekwatny do tego, co działo się na politechnice Rzeszowskiej. Tak przynajmniej było w roku 2015. Otóż po spotkaniu otwierającym rok akademicki dla studentów pierwszego roku odbywa się 10-15 minutowe spotkanie w bibliotece uczelnianej, gdzie bardzo uprzejme Panie organizują szybki kurs z obsługi systemu ALEPH. Wspomniana jednak “osobista aktywacja konta” ogranicza się (jeżeli mnie pamięć nie myli) do podpisania zgody na przetwarzanie danych osobowych. Faktycznie pojawia się również informacja, że po pierwszym logowaniu będzie trzeba zmienić hasło. W rzeczywistości jednak konta aktywowane są “hurtowo”. Koledzy z roku, którzy na spotkaniu nie byli i zgody nie podpisywali również mieli konta aktywne. Natomiast wymagana zmiana hasła była raczej dobrowolna. Do dzisiaj pamiętam moje zdziwienie, gdy system o żadną zmianę hasła mnie nie poprosił (…) Zastanawia mnie również dlaczego, w ogóle ktoś zmusza do korzystania z oddzielnych danych logowania do systemu bibliotecznego, skoro systemy USOS oraz SIR korzystają z tych samych zestawów danych logowania, tak samo jak poczta uczelniana czy system EDUROAM do łączenia się z uczelnianą siecią Wi-Fi. Podkreślamy – Czytelnik opisywał sytuację, jaka miała miejsce w roku 2015. Teraz Politechnika wprowadziła lepsze zabezpieczenia. Przeczytaj także:
Usunięcie danych osobowych np. ze strony internetowej, z bazy firmy czy banku, reguluje ustawa o RODO, a konkretnie artykuł 17. Osoba, której dane dotyczą, ma prawo żądania od administratora niezwłocznego usunięcia dotyczących jej danych osobowych, a administrator ma obowiązek bez zbędnej zwłoki usunąć dane osobowe.Witam nie wiem czy to dobry dział ,ale to też takie plotkowanie tylko że o szkole Mam taki problem zostałam usunięta z listy studentów za nie terminowe złożenie indeksu (przedmioty wszystkie zaliczyłam w terminach 0lub 1 , czesne mam uregulowane), wiem to moja wina że sobie tego nie dopilnowałam i teraz mam nauczkę . Pytanie brzmi czy ktoś miał taką sytuacje i czy jest szansa że pozytywne rozpatrzą moją prośbę o powrót na listę studentów? czy raczej mam semestr w plecy Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-04-16 16:35 przez Naaticzkaa. Spokojnie, u mnie wyrzucali z byle powodu, co chwilę ktoś zostawał skreślony po to tylko aby napisac do rektora prośbę o kolejny wpis, zapłacić im 100 zł i żyć dalej Takie sytuacje to dla uczelni czysty zysk więc nie masz się czym martwić. nie przejmuj sie nie ma czym! idz do dziekana i wyjasnij sytuacje i po problemie. Zapytaj najlepiej w sekretariacie jak to u was wyglada bo roznie to jest na roznych uczelniach. W ostatecznosci bedziesz musiala napisac podanie do rektora i tyle. Ale najpierw idz do sekretariatu, na pewno Ci powiedza co zrobic. Nie panikuj, dla nich takei sytaucje to codziennosc zapłacisz i po problemie. Raczej zależy od uczelni - pewnie w regulaminie są zapisy co w takich sytuacjach. Pisz odwołanie - myślę, że nie powinni robić problemu na studiach niestacjonarnych.. U mnie bodajże trzeba pisać podanie o przedłużenie terminu, więc upewnij się dokładnie, co tam ma być zawarte. to mówisz że to tylko pic na wodę i chodzi tylko o many many moja szkoła jest troszkę dziwna bo napisałam prośbę o przywrócenie mnie na listę studentów i kazano iść z nią do pani dziekanat (w sekretariacie mnie tak skierowano) pani dziekanat powiedziała ze mnie nie przyjmie prośby a po chwili że się zastanowi indeks wzięła ale powiedziała ze mam dzwonić w pon i się dowiedzieć czy jestem studentką czy już nie Zmieniany 2 raz(y). Ostatnia zmiana 2010-04-16 16:47 przez Naaticzkaa. Ojej współczuję. Myślę, że jak złożysz podanie do dziekana z prośbą to rozpatrzy je pozytywnie. 3mam kciuki w kazdym razie.. Mialam dokladnie taka sama podanie i zostalo rozpatrzone pozytywnie chociaz mila pani w dziekanacie tak mnie straszyla ze mnie wyrzuca z tej najgorszym wypadku bedziesz musiala zaplacic za ponowne wpisanie na nie placilam nic. Cytatfoxy3e Mialam dokladnie taka sama podanie i zostalo rozpatrzone pozytywnie chociaz mila pani w dziekanacie tak mnie straszyla ze mnie wyrzuca z tej najgorszym wypadku bedziesz musiala zaplacic za ponowne wpisanie na nie placilam nic. jak mam iść do dziekanatu to dostaje wysypki .... Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum. eL2g533. 68 269 108 185 422 276 273 460 35